Dzielę się dziś z Wami moim kolejnym procesem. Przerabiam obecnie swoją kobiecość. W kolejnym swoim procesie uzdrawiam bycie kobietą jednak nie według przekonań, schematów i wierzeń bądź wyobrażeń jaka ma być kobieta.
Dziś doświadczyłam wspaniałej podróży w głąb siebie, również zobaczyłam siebie w poprzednim wcieleniu, jako dziewczynkę, która słucha słów ojca.
Dostaje lekcję od ojca. Ojciec jej mówi jak ma się zachowywać, jaką ma być kobietą jak dorośnie. Ta dziewczynka, którą widzę ma około 15 lat.
Staję obok i dokładnie słyszę wszystko co ten ojciec mówi do tej dziewczynki.
„Kobieta ma pięknie wyglądać, ma być ozdobą mężczyzny. Ma urodzić dzieci i ma być i trwać przy swoim mężczyźnie bez względu na wszystko. Kobieta jest od dawania… tylko od dawania. Ma być cicho, ma być posłuszna, ma być uległa. Kobieta nie ma prawa odnosić sukcesów, nie ma prawa zarabiać pieniędzy, nie może być lepsza od mężczyzny. Kobieta ma usługiwać, nie ma prawa mieć własnego zdania”
Widzę jak ta dziewczynka słucha tego i czuję jaką ona czuje z tego powodu złość, jak się nie zgadza z tym wszystkim. Ona chciałyby więcej od życia, chciałaby osiągać sukcesy, czuje w środku, że nie tak powinna być traktowana. Ale równocześnie czuję, że bardzo się boi sprzeciwić woli ojca. Boi się powiedzieć, że kobieta jest kimś więcej. Nie potrafi się sprzeciwić. Wie, że tak będzie wyglądało jej życie. Ona wie, że ojciec ma już dla niej kandydata na męża, przygotowuje ją do roli żony….
Staję obok niej i płaczę z nią. Tak bardzo mi przykro. Jestem przy niej. A sama uwalniam energię przyjmowania. Mówię, że kobieta jest od dawania ale też od przyjmowania. Kobieta ma prawo zarabiać i osiągać sukcesy. Uwalniam tą energię zablokowaną w tamtym wcieleniu. Daję sobie prawo do osiągania sukcesów, do przyjmowania za to wynagrodzenia. Uwalniam prawo do przyjmowania obfitości.
Przyjmowanie to nie tylko pieniądze i wynagrodzenie za pracę.
Ile z nas kobiet tak ma nadal. Poświęca się dla innych, dla męża, dzieci, przyjaciół. Tłumacząc sobie, że ja nic nie potrzebuję. Będę szczęśliwa jak ja komuś sprawię przyjemność. Czy naprawdę tak jest? Czy faktycznie często kosztem siebie sprawiając komuś przyjemność czujemy się lepiej? Czy padamy na twarz ze zmęczenia?
Nie potrafimy postawić granic i powiedzieć, że ja jestem ważna, Mi też się należy akceptacja, szacunek za to, że po prostu jestem. Nie chodzi o to aby ciągle zasługiwać jak kiedyś w domu… najczęściej tak funkcjonowałyśmy w domu rodzinnym. Trzeba było na wszystko sobie zasłużyć… ale nigdy nie dostałyśmy nic w zamian. Nic nigdy i tak nie wypełniło tej pustki. Kiedy ktoś prawi nam komplement nie umiemy tego przyjąć. Pięknie dziś wyglądam? A gdzie tam, dopiero wyszłam z pod prysznica albo mam nie zrobione włosy, nie mam makijażu…. Wymyślamy ciągle nowe i nowe powody aby nie przyjąć! Nie umiemy przyjmować prezentów. Ależ po co! Nie trzeba było! I wiele innych komentarzy…Zmieniajmy to. Zasługujemy na wszystko co najlepsze i nie potrzebujemy na to sobie zapracowywać. Odnajdujmy siebie abyśmy mogły stawiać siebie na pierwszym miejscu bo z tego miejsca będziemy mogły dbać o innych bez frustracji!
Dopiero kiedy naprawdę pracujemy ze sobą to widzimy efekty. Przestajemy tylko dawać. Uczymy się też brać od życia. Jestem ciągle na tej drodze, w tym procesie. Uczę się też brać, korzystać i tego też uczę swoje klientki. Jednak co jest ważne. To musi być Twoja decyzja, że chcesz zmienić swoje życie, że chcesz postawić na siebie, że chcesz być dla siebie dobra. Kiedy pojawiają się przeszkody to już nie wchodzisz w to. Zauważasz, że głowa mówi coś, że pojawia się strach, który chce odciągnąć, jeśli potrzeba płaczesz nad stratą ale wiesz, że robisz to wszystko w końcu aby odzyskać siebie, uwolnić swoje demony i być w końcu sobą! Nikt nie przychodzi tu cierpieć. Cierpienie jest elementem naszego życia to prawda ale patrząc z wyższej perspektywy pojawia się też w konkretnym celu… Masz się obudzić! Stanąć na własnych nogach. Nie jesteś tu po to aby wykonywać cudze rozkazy, aby służyć i być nieporadną. Jeśli Twoje cierpienie staje się nie do zniesienia to znaczy, że życie w taki sposób już chce Cię obudzić! Jeśli nie reagowałaś na żadne inne sygnały to tak się dzieje.
W kolejnym poście napiszę Wam jak to działa, kiedy nie słuchamy podpowiedzi naszej intuicji…
Stawiaj granice, bądź dzielna. Uwalniaj swoje traumy i bądź odważna. Wtedy zmienisz swoje życie. Kiedy czujesz, że nikt się z Tobą nie liczy, nie traktuje Cię poważnie zajrzyj w głąb siebie. Postaw granice nie z pozycji strachu ale z pozycji miłości do siebie. Jeśli się boisz, że kiedy postawisz granice to stracisz partnera, męża to nie jest to stawianie na siebie….
Dziś zostawiam Ciebie z tym… warto walczyć o siebie. Jeśli czujesz, że masz podobnie, że często ulegasz innym to pomóż swojej małej dziewczynce która jest w Tobie dorosnąć, pomóż jej odnaleźć siebie, pomóż jej dojrzeć aby mogła być sobą taką jaka jest. Każda z nas kobiet jest wspaniała. Nie umniejszajmy już sobie… nie traktujmy źle. Nie jesteśmy w żaden sposób gorsze od mężczyzn i nie musimy się podporządkowywać nikomu!!!