Jak ja procesowałam na samym początku?
Oglądałam dużo filmików jak procesować emocje, jak pracować z wewnętrznym dzieckiem jednak zanim nie zaczęłam tego robić to tak naprawdę nie wiedziałam o co chodzi w tym wszystkim. Zanim umówiłam się na sesję indywidualną procesowałam sama.
Czy często masz tak, że jakaś sytuacja bardzo Cię porusza? Wywołuje bardzo silne emocje? I czy ta sytuacja się często powtarza ? To może oznaczać że jest to jakaś sytuacja z przeszłości, która jest automatycznie odtwarzana teraz, w Twojej rzeczywistości.
Często spotykałam się ze stwierdzeniem „Że ludzie są Twoim lustrem, że pokazują co Ty masz w sobie a co domaga się uzdrowienia „
Nie rozumiałam o co w tym chodzi. I często właśnie jest też tak, że to jakimi słowami określamy te osoby, które właśnie bardzo nas irytują to tak naprawdę są słowa, które dotyczą nas.
Podam przykład. Odkąd jestem z moim mężem to miałam ciągle do niego żal i pretensje, że on mnie nie szanuje, że mnie poniża. Często mówiłam, że nieodpowiednio się do mnie zwraca itd. Mogłabym jeszcze długo wymieniać. I kiedy pojawiała się taka sytuacja gdzie czułam się przez swojego męża nieszanowana, lekceważona to zamiast wybuchnąć i się kłócić szłam do pokoju ( a jeśli nie miałam przestrzeni) w danej chwili to wracałam do tych uczuć później. Siadałam i zaczynałam procesować emocje. Co to znaczy. Wczuwałam się we wszystkie uczucia jakie się wtedy pojawiały. Pozwalałam im zaistnieć bo przez większość swojego życia nie pozwalałam sobie odczuwać bo wmówiono mi, że dziewczynki muszą być grzeczne i nie mogą się złościć. I mąż tylko mi pokazywał jak ja nie szanuję siebie, jak bardzo sama siebie poniżam , krytykuję itp. Więc siadałam i pozwalałam sobie odczuwać to wszystko. Pytałam czy to jest z teraz czy może już wcześniej się tak czułam? Jeśli tak to kiedy? Zazwyczaj pojawiała się osoba przy której już kiedyś się tak czułam. Wtedy mogłam wykrzyczeć całą złość jaką miałam w sobie za wszystkie krzywdy i cierpienie.
Na początku też była pomocna dla mnie technika EFT. To pozwalało mi skupiać się na tym co czuję. Wejść w proces. Czasami było mi nawet bardzo ciężko nazwać co czuję. I kiedy już wykrzyczałam wszystko, zapewniłam tą małą Anię że to nie jest jej wina i że już od teraz się nią zaopiekuję to tworzyłam dla niej w swojej wyobraźni miejsce do którego po takim procesowaniu zabierałam ją. Miałam poczucie, że w końcu jestem bezpieczna, że odzyskuje siebie. Dla mnie takim miejscem była piękna polana, z super placem zabaw gdzie moje małe Anie mogły fajnie spędzać czas, przy plaży ( uwielbiam morze) wśród drzew. I pytałam wtedy tą Anię czy ma ochotę iść tam ze mną, w miejsce gdzie będzie mogła robić to czego jej zabraniano i spędzać czas, który został jej odebrany. Zazwyczaj ona się zgadzała i prowadziłam ja w to miejsce. W miarę upływu czasu tych dziewczynek przybywało. Widziałam jak są coraz pogodniejsze.
Później jak już pracowałam z terapeutą to zabierałam je do swojego domu. To zależy od Ciebie jaką Ty stworzysz sobie przestrzeń, jaka dla Ciebie jest najodpowiedniejsza i co z Tobą rezonuje. Życzę Tobie owocnej pracy w powrocie do siebie 🙂